aaa4
Rekrut
Dołączył: 30 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:23, 13 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
-Co teraz? - spytal Fannon.
-Chyba wiem - odpowiedzial Martin, zdejmujac luk z plecow. Wyjal strzale i zalozyl na cieciwe. Napial ja gwaltownie i poslal przed siebie. Wbila sie w ziemie miedzy nogami oficera. Tsurani zatrzymal sie.
-Gorale Hadati z Yabon maja podobny rytual - wytlumaczyl Martin. - Przywiazuja wielka wage do okazywania walecznosci w obliczu wroga. Dotkniecie przeciwnika i przezycie to o wiele wiekszy honor niz zabicie go. - Wskazal na znieruchomialego oficera. - Jezeli go teraz zabije, nie zyskam honoru i slawy, poniewaz on pokazuje nam wszystkim, jak jest odwazny. My jednak mozemy udowodnic, ze wiemy, jak rozgrywac jego wlasna gre.
Oficer odwrocil sie w ich strone, wyrwal strzale z ziemi i przelamal na pol. Stal zwrocony twarza do zamku, wykrzykujac obelgi w strone obroncow na murach. Zlamana strzale trzymal wysoko nad glowa. Martin westchnal i wypuscil kolejna strzale, ktora rozerwala kolorowa kite na jego helmie. Tsurani zamilkl raptownie, a kolorowe piora opadaly, tanczac w powietrzu kolo jego twarzy.
Roland zawyl radosnie. Zgromadzeni na murach zawtorowali mu radosnymi okrzykami. Tsurani powoli zdjal helm.
-Teraz zacheca nas, zebysmy go albo zabili, wykazujac sie przy okazji brakiem honoru, albo zeby ktorys z nas wykazal sie odwaga, wyszedl na zewnatrz i zmierzyl sie z nim w walce sam na sam.
-O nie! - krzyknal Fannon. - Nie pozwole, zeby przez jakas glupia dziecinade otwarto bramy zaniku!
Martin wyszczerzyl zeby w usmiechu od ucha do ucha.
-W takim razie zmienimy troche reguly gry. Wychylil sie przez parapet muru.
-Garret! Tepa strzale na ptactwo!
Garret, czekajacy u podnoza murow na dziedzincu, siegnal do kolczana, wyjal specjalna strzale do polowania na dzikie ptactwo i cisnal w gore do Martina. Dlugi Luk pokazal ciezka, zelazna kule znajdujaca sie w miejscu ostrza. Strzal takich uzywano do polowania na male ptaki. Ogluszaly one zdobycz, nie rozrywajac jej na strzepy jak zwykla strzala. Martin napial luk, wymierzyl dokladnie i strzelil.
Pocisk ugodzil oficera prosto w zoladek, przewracajac go na plecy. Latwo mozna sobie bylo wyobrazic dzwiek, jaki musial wydac, kiedy impet uderzenia wypchnal powietrze z pluc. Szeregi Tsuranich zawyly wsciekle, po czym umilkly raptownie, kiedy oficer dzwignal sie na nogi oszolomiony, ale najwyrazniej nie ranny. Po chwili Tsurani zgial sie nagle wpol, opierajac dlonie na kolanach, i zwymiotowal.
Post został pochwalony 0 razy
|
|